czwartek, 19 lutego 2015

Rozdział 10: Niszczysz mnie

Tak jak powiedział Harry, tak też zrobiliśmy. Po zjedzeniu obiadu po raz pierwszy wyszłam na zewnątrz. Poraziły mnie promienie  słońca, a lekki wietrzyk spowodował ciarki na skórze. Naciągnęłam na siebie bluzę, rozglądając się.
Przed domkiem znajdowało się wielkie jezioro, pokryte mgłą. Dookoła nas rozchodził się las i nie widać było ani żywej duszy. To miejsce było naprawdę odizolowane.  Przeniosłam uwagę na Harry’ego, a ten przyglądał mi się ze spokojem.
– Idziemy? – spytał, a ja kiwnęłam głową.
Ruszyliśmy wolnym krokiem w głąb lasu. Nie wiem ile tak szliśmy. Słońce przebijało się przez korony drzew, a śpiewające ptaki sprawiały, że cisza miedzy nami nie była aż tak żenująca.
Po jakimś czasie Harry zatrzymał się, a ja omal na niego nie wpadłam. Stanęłam obok niego i na widok rozprzestrzeniający się przed nami mimowolnie się uśmiechnęłam. Gdzieś miedzy drzewami wciśnięty stał zawalony, mały, drewniany domek, porośnięty jakimś bluszczem. Obok niego z jednej gałęzi zwisała huśtawka, a po jego drugiej stronie płynął mały strumień rzeczny.
Spojrzałam na Stylesa, który przyglądał się mi z uśmiechem, na który moje serce przyspieszyło bicia.
– Znalazłem to, kiedy rozglądałem się po okolicy. – powiedział z chłopięcym wyrazem twarzy, widać na niego również ten krajobraz działał.
Z lekkim śmiechem podbiegłam do huśtawki, siadając na niej i od razu odpychając się nogami od podłoża.  Kochałam to.
– Masz szczęście w znajdywaniu takich miejsc. – powiedziałam, gdy podszedł bliżej mnie.
Kiwnął głową, obserwując mnie w milczeniu. A ja nie mogłam powstrzymać śmiechu, który co kilka sekund opuszczał moje usta. Czułam się wolna. Tak jakby wcale nic nie zagrażało mi w tamtym momencie.
Po jakimś czasie zaczęłam hamować nogami o podłoże, a Harry chwycił sznurek huśtawki, ostatecznie mnie zatrzymując. Uniosłam na niego swoje rozweselone spojrzenie. Poczułam tylko jak jego czupryna łaskocze mój policzek i już po chwili jego usta dotknęły moich.
To był jeden, krótki pocałunek który wziął mnie z zaskoczenia. Spojrzał na mnie, nie odsuwając się nawet o milimetr, a ja starałam się uspokoić rozszalałe nerwy. Moja dłoń dotknęła jego policzka i nareszcie poczułam ulgę. Mogę go dotknąć. Mój lubiony zapach, zapach Harry’ego, omamił mnie na sekundę lub dwie, a w miejscu gdzie moje palce stykały się z jego skórą czułam przebiegający prąd.
Utrzymywaliśmy się w takiej pozycji przez jakiś czas i oboje myśleliśmy o ty samym. O tym jak bardzo byliśmy spragnieni siebie nawzajem. Jednocześnie wiedziałam, że on wciąż chowa urazę, a ja? A ja wciąż się boję.
– Powinniśmy… – zaczął zachrypniętym głosem, a ja od razu pokiwałam głową, stając i odsuwając się od niego.
Spięłam się i ruszyłam w drogę powrotną, nie patrząc na niego. Jednak w kilka sekund, poczułam silny uścisk na nadgarstku. Harry przyciągnął mnie do siebie, wpijając się w moje usta. Niemal natychmiastowo oddałam pocałunek, ze zduszonym jękiem. Wciąż trzymał mój nadgarstek, a ja drugą dłoń zacisnęłam na jego karku, chcąc mieć pewność, że nie odsunie się zbyt wcześnie. Chciałam chłonąć jego obecność póki mogłam.
Dopiero w tamtym momencie uświadomiłam sobie tak mocno i brutalnie, jak bardzo mi go brakowało. A uczucie, które zdołałam zakopać w sobie na tyle tygodni, w jednej chwili wyszło na zewnątrz.
– Nienawidzę tego co ze mną robisz. – sapnął, kiedy odsunęliśmy się od siebie. Miał zamknięte oczy i zmarszczone brwi, a ja wpatrywałam się w niego uważnie. – Niszczysz mnie. Myślałem, że potrafię się ciebie pozbyć z myśli, ale…
Otworzył oczy i zaczął kręcić głową. Do moich oczu napłynęły łzy, które od razu odgoniłam całą siłą woli.
– Teraz powinniśmy udawać, że nic się nie stało, tak? – powiedziałam cicho.
Kiwnął głową, a ja zagryzłam wargę, powstrzymując łzy. Nie, nie, nie.
– A co jeśli, nie dam rady? – spytałam szczerze.
Czułam, że to jest właśnie moment, gdzie mogę mu powiedzieć wszystko. Później, gdy wrócimy do domku, pewnie będzie tak jak przedtem. Musiałam wykorzystać sytuację.
– Musisz, Trish. – zaczął oddychać szybciej. – Tak będzie po prostu bezpieczniej.
– Nie prawda. – mruknęłam od razu, a on uniósł brwi na mój ton. – Wmawiasz to sobie, ponieważ myślisz, że jeśli twój ojciec zobaczy nasz brak uczuć do siebie, to odpuści. A oboje wiemy, że tego nie zrobi.
Harry zacisnął usta w wąską linię, po czym puścił moja dłoń, na powrót przybierając twardą postawę. I ponownie go straciłam.
– Wracajmy. – warknął, po czym minął mnie szybkim krokiem.
Odchyliłam głowę do tyłu, łapiąc ostatnie promienie słońca. Na kilka minut mogłam odzyskać to co straciłam i tak bardzo chciałam mieć to ponownie. Przerażało mnie to. Do tego dnia byłam pewna, a przynajmniej starałam się oszukiwać siebie, że to co nas łączyło to już przeszłość. Myliłam się. A jego słowa, były niczym nóż. Tak będzie po prostu bezpieczniej. Gówno prawda, może wmawiać to sobie, ale nie mi.

Po powrocie Harry od razu zaszył się w swoim pokoju, a ja udałam się do salonu. Miałam wrażenie, jakby rozstanie sprzed czterech miesięcy właśnie się powtórzyło. Chciałam tylko leżeć i płakać w poduszkę. Czułam się winna, zmęczona i odrzucona.
Położyłam się na skrzypiącej kanapie zamykając oczy. Niemal od razu popadłam w sen. Widziałam w nim małego, uśmiechniętego, zielonookiego chłopczyka, który machał do mnie prowadząc przez las. Chciałam go dogonić, jednak co chwila potykałam się o wystające z gleby korzenie i upadałam. Bolały mnie ręce i kolana.  A chłopiec tylko uśmiechał się do mnie wciąż się oddalając.
Kiedy otworzyłam zaspane oczy, dostrzegłam, że ktoś oplata mnie ramionami, zanosząc do sypialni. Harry. Nic nie mówiąc, wtuliłam się w jego ciepłą klatę piersiową i zacisnęłam dłoń na jego koszulce.
I właśnie w tamtym momencie przypomniały mi się czyjeś słowa. Jeśli naprawdę kogoś kochasz, musisz zaakceptować jego przeszłość. Wstrzymałam oddech na krótką chwilę. Nie mogłam sobie przypomnieć ich autora.
Harry ułożył mnie na łóżku, a kiedy otulił również kołdrą chwyciłam jego rękę. Spojrzał na mnie, a w ciemnościach nie byłam w stanie dostrzec wyrazu jego twarzy.
– Chcę zaakceptować twoją przeszłość. – przełknęłam ślinę, czując że na powrót się denerwuję. – I chcę, żebyś mi wybaczył.
Harry westchnął prostując się. Milczał przez kilka sekund, wpatrując się we mnie.
– Śpij.
Tylko tyle zdołał powiedzieć, przed opuszczeniem mojego pokoju. A ja już wiedziałam, że tej nocy nie usnę.

13 komentarzy:

  1. Kurde super rozdział. Next xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Sgdjfistdkdnacundhsk *-* nic więcej! 👍💋

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo bardzo podoba mi sie rozdzial ;* super ze dodajesz teraz czesciej i ze nie zawiesilas bloga, czekam na nastepny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. wspanialy,genialny i woglne no .... mega (?) rozdzial!!! mam nadzieje ze harry jej wybaczy i bedzie wszystko dobrze :) zycze mnostwa weny oraz z niecierpliwoscia czekam na nexta!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. O ja całowali się <3 genialny rozdział :* mam nadzieję że jej wybaczy i znowu będą razem!! Oby kolejny pojawił się jak najszybciej!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu płacze
    A myslałam ze juz bedzie dobrze
    Kocham to
    @Faza_Bo_Hazza
    Czekam na next x

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny rozdział :D Bardzo się ciesze, że tak szybko następny rozdział i czekam na next ( mam nadzieje, że bedzie tak szybko jak ten tylko proszę o troche dłuższy ale bez przymusu :D) :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham tego bloga!! Strasznie się cieszę, że go nie zawiesiłaś. Co do rozdziału to powiem jedno: Boskość sama w sobie!!! Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeeeju:(Czekam na.kolejny!!! Pisz czesciej;/

    OdpowiedzUsuń
  10. poplakalam sie jeju to takie smutne

    OdpowiedzUsuń